środa, 26 sierpnia 2015

Poniedziałek... bardzo długi dzień :)

Pobudka... tego poranka (a może w środku nocy!!!) była zaskoczeniem: budzeni indywidualnie przy świetle latarki schodziliśmy na świetlicę, gdzie wyświetlany był krótki, ale jak bardzo dramatyczny film. Przesłanie było jednoznaczne: ktoś uprowadził nasze panie wychowawczynie i było rzeczą oczywistą, że trzeba je odbić. I tak się wszystko zaczynało: mega szybkie ubieranie się i pakowanie rzeczy najpotrzebniejszych: latarki, klapek pod prysznic(?), ręcznika (?), Biblii (?), szczoteczki do zębów (?)... Potem jeszcze kilka uwag Marty, do ręki mapa i w drogę: górki, lasy, cisza nocy, czasem jakieś strachy wychodzące z lasów, czasem stada owiec, czy krów w zagrodach... w nocy to nie są takie oczywiste spotkania :D Co chwilę jakiś punkt, zadania, zabawa... No i piękny, przepiękny wschód słońca nad Spiszem! Gra warta świeczki!!! Trochę zmarznięci, ale bardzo szczęśliwi wracaliśmy do ośrodka na herbatę i ciastko i na 2 godziny spania.



Oficjalnym, pierwszy punktem dnia było śniadanie o 9, potem spotkania z wychowawczyniami i zakupy. Dalej przygotowanie do Eucharystii i sama Msza św. A że patronem dnia był św. Bartłomiej, więc i jasnym było, że chociaż daleko od szkoły, to jednak ojciec dyrektor był nam bliski w tym dniu w modlitwie. I z najlepszymi życzeniami dla niego zjedliśmy podwieczorek - pyszne naleśniki z owocami i bitą śmietaną!
Po podwieczorku spotkaliśmy się na ostatnich już rozmowach biblijnych z animatorami - tym razem w temacie uczty i wybrania... Później czekała nas zabawa z balonikami pełnymi wody, więc zrobiło się mokro, ale i radośnie. Wieczorkiem zamiast kolacji był grill: kiełbasy ponacinali Stachu i Andrzej, a pieczeniem ich zajmowali się Antek i Mateusz. PAnie wychowawczynie zaś przygotowały ogromną miskę pysznej surówki!
Dopełnieniem dnia był wieczór czuwania modlitewnego: w okazji wigilii uroczystości naszego ojca Św. Józefa Kalasancjusza naszą modlitwę kierowaliśmy do Boga przez jego wstawiennictwo. Przepełnił nas duch wdzięczności za jego osobę, jego poświęcenie, odwagę i za to, że choć żył 4 wieki temu, to właśnie dzięki niemu mogliśmy się spotkać i poznać. Ojciec Grzegorz odnowił śluby zakonne w naszej obecności i poprosił nas o błogosławieństwo na początek jego pracy w pijarskich szkołach w Poznaniu. A dalej było nabożeństwo dzielenia się chlebem: panie wychowawczynie łamały bochenki chleba i dzieliły je między uczniów swojej klasy, a potem każdy wyciągał rękę z taką pajdką chleba do drugiego i prosił, by ten przyjął go takim jakim jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz