Gdybyś ujrzeć chciał zakopiański dzień...
Niektórzy uważają Zakopane za serce Polski. Na zamknięcie
obozu integracyjnego po porannej mszy świętej zakopaliśmy się właśnie tam.
Przewodnik z Towarzystwa Podhalańskiego zabrał nas najpierw
do Jaszczurówki, urokliwego kościółka zbudowanego w stylu zakopiańskim wedle
projektu Stanisława Witkiewicza, o którym wspomnieliśmy także na Pęksowym
Brzysku, jednym z najbardziej kolorowych cmentarzy na świecie, gdzie ojciec
Witkacego, autora "Szewców" z naszej listy lektur, jest pochowany.
Spoczywa tuż obok autora "Przygód koziołka Matołka" i "Szaleństw
Panny Ewy" oraz "Awantury o Basię", Kornela Makuszyńskiego, obok
Tytusa Chałubińskiego, Sabały, Macieja Berbeki...
Stanęliśmy także pod Wielką Krokwią i przenieśliśmy się
wyobraźnią nie tylko do momentu, gdy Kamil Stoch, góral, pobił jej rekord, ale
wehikuł wyobraźni przeniósł nas także do 1997 roku, kiedy Jan Paweł II mówił
tam pod Tatrami do górali i do wszystkich Polaków, dzień po tym, jak udał się
nad Morskie Oko: "Trzeba, ażeby
cała Polska, od Bałtyku aż po Tatry, patrząc w stronę krzyża na Giewoncie,
słyszała i powtarzała: Sursum corda – W górę serca!".
Po mszy Papież odwiedził
pustelnię brata Alberta na Kalatówkach i wjechał kolejką na Kasprowy Wierch, my
zaś pojechaliśmy na Krzeptówki, a później na Krupówkach kupiliśmy
oscypki, uściskaliśmy Antka i pognaliśmy na stację PKP.
Po dwunastu godzinach w pociągu przy pożegnaniu nikt się nie
smucił - wszystko dopiero przed nami. Trzy (oby... ;) lata, na pewno dobre,
bardzo. Jeśli tak dobre, jak obóz, nie będziemy żałować ani jednego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz