środa, 26 sierpnia 2015

Wtorek: dzień św. Józefa Kalasancjusza, Zakopane i powrót...

Gdybyś ujrzeć chciał zakopiański dzień...

Niektórzy uważają Zakopane za serce Polski. Na zamknięcie obozu integracyjnego po porannej mszy świętej zakopaliśmy się właśnie tam.
Przewodnik z Towarzystwa Podhalańskiego zabrał nas najpierw do Jaszczurówki, urokliwego kościółka zbudowanego w stylu zakopiańskim wedle projektu Stanisława Witkiewicza, o którym wspomnieliśmy także na Pęksowym Brzysku, jednym z najbardziej kolorowych cmentarzy na świecie, gdzie ojciec Witkacego, autora "Szewców" z naszej listy lektur, jest pochowany. Spoczywa tuż obok autora "Przygód koziołka Matołka" i "Szaleństw Panny Ewy" oraz "Awantury o Basię", Kornela Makuszyńskiego, obok Tytusa Chałubińskiego, Sabały, Macieja Berbeki...
Stanęliśmy także pod Wielką Krokwią i przenieśliśmy się wyobraźnią nie tylko do momentu, gdy Kamil Stoch, góral, pobił jej rekord, ale wehikuł wyobraźni przeniósł nas także do 1997 roku, kiedy Jan Paweł II mówił tam pod Tatrami do górali i do wszystkich Polaków, dzień po tym, jak udał się nad Morskie Oko: "Trzeba, ażeby cała Polska, od Bałtyku aż po Tatry, patrząc w stronę krzyża na Giewoncie, słyszała i powtarzała: Sursum corda – W górę serca!".
Po mszy Papież odwiedził pustelnię brata Alberta na Kalatówkach i wjechał kolejką na Kasprowy Wierch, my zaś pojechaliśmy na Krzeptówki, a później na Krupówkach kupiliśmy oscypki, uściskaliśmy Antka i pognaliśmy na stację PKP.

Po dwunastu godzinach w pociągu przy pożegnaniu nikt się nie smucił - wszystko dopiero przed nami. Trzy (oby... ;) lata, na pewno dobre, bardzo. Jeśli tak dobre, jak obóz, nie będziemy żałować ani jednego dnia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz